piątek, 4 czerwca 2010
czwartek, 3 czerwca 2010
Prześladowani Narodowcy- część 2

Kolejny artykuł o prześladowainach wrocławskich nacjonalistów. Sprawa jak widać będzie się dalej ciągnąć, bo "wymiar sprawiedliwości" boi się kompletnej kompromitacji. Brak dowodów, sprawa prowadzona na podstawie szumu medialnego i nieprawdziwych informacji, a co za tym idzie marnowanie publicznych pieniędzy na ogromną skalę! Czy tego chcą polscy podatnicy?! Podobnie jak w poprzednich przypadkach, artykuł jest przedrukiem z portalu FanŚląsk. W imieniu bohaterów artykułu proszę o przekazywanie linków do niego dalej, o przedruki na swoich stronach i serwisach- pamiętajcie koniecznie o podaniu źródła!
Zapraszam do lektury
Gdy 8. stycznia opublikowaliśmy tekst „Prześladowani narodowcy” sami byliśmy zdziwieni ilością Czytelników, którzy weszli na ten artykuł. Zresztą zaczął on ”żyć własnym życiem”, był kolportowany na wielu portalach. Jeśli chcecie do niego zajrzeć, by sobie przypomnieć temat, lub się z nim zaznajomić, to podajemy link:
http://www.fanslask.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=271:przeladowani-narodowcy&catid=44:ostatnio-w-fanie
Gdy zostaliśmy poproszeni o przedstawienie dalszego ciągu wydarzeń bez wahania zgodziliśmy się na kolejną publikację.
Co nowego w sprawie?
Artykuł był pisany w kontekście zatrzymań z 30.03.2010.
Od październikowych zatrzymań minęło już kilka miesięcy i przez pewien czas w sprawie panował spokój .
Po pięciu miesiącach funkcjonariusze ABW znów wzięli się do „roboty”. Początkowo nie zatrzymano nikogo, chociaż już wówczas nieoficjalnie było wiadomo, że chcieli zrobić akcję ogólnopolską. Jak sami podkreślali "jest to sprawa rozwojowa, jednak nie za bardzo wiedzą jak się za to zabrać".
Zastraszanie świadków
Postanowiono przesłuchać świadków. Osoby, które zostały wezwane nie miały wystarczającej wiedzy na temat sprawy. ABW liczyło na to, że dzięki tym przesłuchaniom zdobędzie obciążające dowody na zbrodniczą działalność „gangu” lub „mafii” jak oni to nazywają. Zeznania były wymuszane. Wmawiano przesłuchiwanym różne dziwne rzeczy. A to mimochodem stwierdzono, tak by zainteresowani usłyszeli, iż jak nie powiedzą, tego czego oczekują funkcjonariusze, to zostaną oskarżeni o składanie fałszywych zeznań, bądź jakieś inne nie dorzeczne przestępstwa.
Bardzo fajne pytania zadawano w czasie śledztwa. Na przykład: „czy chcesz jeszcze zobaczyć swoją córkę?”. Zresztą agenci nie pierwszy raz stosują tak podły szantaż. Podczas lipcowych zatrzymań, jeden z funkcjonariuszy stwierdził, że świadek „ma szczęście, że jego córka się dobrze uczy i że nie kładzie jej do głowy różnych rzeczy bo…” – bo co, bo państwo by mu odebrało dziecko?
W Kanadzie był przypadek, gdy odebrano dzieci matce, która miała poglądy nacjonalistyczne i postanowiła w takim duchu wychowywać swoje dzieci (w tej sprawie protestował J. K. Mikke, jako jedyny polski polityk). Kolejnym przykładem wkraczania państwa w kompetencje rodziny jest przypadek ze Szkocji. Urzędnicy oddali dziecko pod opiekę parzę homoseksualistów, a nie przyznało go dziadkom. Zostali oni ostrzeżeni, że w przypadku jakichkolwiek protestów z ich strony, nigdy nie zobaczą wnuków!
Czy takiej wolności chcielibyśmy w Polsce, gdzie państwo narzuca rodzicom system wartości jaki mają wyznawać ich dzieci?
Czy chcemy, żeby w polskich szkołach dzieci były zmuszane do lekcji promujących homoseksualizm? Lekcji podczas których wymusza się poczucie winy za holocaust i odpowiedzialność białych za biedę i prześladowania czarnych? Czy tak samo jak na Zachodzie musimy się uczyć wbrew faktom, że islam to religia pokoju? W imię poprawności politycznej umniejsza się rolę jaką odegrał biały człowiek w rozwój wszystkich cywilizacji poprzez rozwój kultury, odkrywanie nowych lądów i tworzenie większości wynalazków. Jednak powróćmy do sedna sprawy.
Oczernianie pracowników
Ciekawym posunięciem ze strony organów ścigania, było wezwanie na przesłuchanie szefa z jednej wrocławskich firm. Agenci podejrzewali go o finansowanie „ugrupowań nazistowskich”. Skąd te podejrzenia, ano stąd, że na kilkanaście osób które zatrudnia, bądź zatrudniał było kilkoro nacjonalistów. Właściciel tej firmy mógł usłyszeć na przesłuchaniu, że jego pracownicy są podejrzani o „próbę ataków na obcokrajowców”, a agenci bezpieki chcą temu zapobiec (pewnie jest to część akcji prewencyjnej przed nadchodzącym EURO, ostatnio mieliśmy już tego przykład w bardzo medialnej sprawie „groźnych gangsterów” z Poznania). Określanie jego pracowników mianem SS-manów lub hitlerowców wpisuje się w podła kampanię oszczerstw i próbę zdyskredytowania ich w jego oczach.
Wybryki pana P.
W tym kontekście należy dodać, że pan P. prowadzący ta sprawę, sam wyznał na jednym z przesłuchań, że mieszkając na wrocławskim Brochowie nieraz w młodości się bił z Cyganami. Jakie ma on zatem moralne prawo do osądzania w tej sprawie? Może w ten sposób chce się zrehabilitować za czyny popełnione w przeszłości?
Inwigilacja
Obecnie prowadzący śledztwo badają wątek finansowania tzw. „grupy przestępczej”. Dlatego nieprzypadkowo wzywali szefa z jednej firm i nieprzypadkowo również wypytują na przesłuchaniach ile kosztuje wstęp na koncert „skinowski”, ile kosztują płyty muzyczne, kto je rozprowadza, kto ile i z czego przeznacza „na sprawę”.
Czym agenci zajmują się w sobotnie wieczory? Odwiedzaniem knajp (bynajmniej nie po to by rozluźnić się po „ciężkim tygodniu pracy’ ). W jednym z wrocławskich lokali agenci postanowili zrobić wywiad z barmanem, więc zamówili jedno piwo na spółkę (pewnie to co dostali na „akcję” przytulili do kieszeni), poczekali aż wyjdą klienci i przystąpili do pytań. Jacy klienci odwiedzają bar, co robią, o czym rozmawiają, po zadaniu pytań jeden z agentów udał się do toalety. Czemu siedział tam 15 minut, tego możemy się domyśleć, pewnie był bardzo podniecony swoją misją.
Siedzą w krzakach i robią zdjęcia klientom tej knajpy aparatem z dużym zoomem.
Generalnie tajni agenci zamiast pracować chodzą za ludźmi, obserwują, nagrywają, robią zdjęcia. Potem jarają się podczas przesłuchań, że jedna osoba spotkała się z drugą w galerii handlowej, a trzecia osoba pracuje tam i zajmuje się tym a tym. Istny gang.
Czy agenci bezpieki są aż tak zdesperowani brakiem jakichkolwiek dowodów na „zbrodniczą działalność grupy”, że szukają nie wiadomo czego, aby uniknąć kompromitacji?
Szpiegowskie auto
W artykule p.t. „Prześladowani narodowcy” autor wspomina o urządzeniu szpiegowskim umieszczonym w samochodzie zaparkowanym przed jedną z wrocławskich firm. Kilka tygodni po ukazaniu się artykułu samochód zniknął. Auto marki Rover, na wieruszowskich blachach pewnie znajduje się teraz na parkingu ABW, chyba że dostało nowe zadanie i nowe blachy. Obecnie pod inną firmą widziane jest inne auto i... ci sami ludzie.
„Sokole oko”
Na koniec tego tekstu, chciałbym się odnieść do pseudonimu operacyjnego pana P. Otóż ksywa „Sokole Oko” została nadana panu P. przez jego kolegów z pracy. Nie wiadomo, czym kierował się autor ksywki, Wyszło na złośliwość w stosunku do niego, przecież na pierwszy rzut oko wygląda on jak mały „sympatyczny grubasek”. Być może jednak jego przenikliwe spojrzenie działa na nich jak przysłowiowa „ czerwona płachta na byka”.
Sprawa ta szerzej opisana jest na stronie www.okop.fuckpc.com w dziale aktualności z polski p.t. „Prześladowania polskich patriotów”.
Kolejny atak
Pod koniec marca br. agenci dokonali kolejnych bandyckich napadów na domy nacjonalistów, zatrzymano trzy osoby. Dwóch mieszkańców Dzierżoniowa i mieszkańca Lublina. Wszyscy oni wyszli po wpłaceniu kaucji w wysokości 2 tysięcy, 4 tysięcy i 40 tysięcy złotych .W Lublinie antyterroryści wjechali do domu z drzwiami w asyście granatów hukowych. Bohaterzy z ABW nie zapomnieli pochwalić się swoim kolejnym sukcesem zapraszając na pokazową akcje telewizję i prasę. W telewizji pokazano jak zamaskowani funkcjonariusze prowadzą skutego kajdankami z łańcuchami na nogach „groźnego przestępcę” do siedziby ABW we Wrocławiu. Lublinianin dostał zarzut organizowania „nielegalnych koncertów nazistowskich” i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Kolejny raz się potwierdza, że w Polsce ABW działa według czeskich standardów. Tam służby specjalne wprowadzają małymi krokami system demokracji totalitarnej. Zarzut organizowania nielegalnych koncertów jest identyczny jaki przedstawiono czeskim aktywistom narodowym. Dlaczego polskie służby chcą dorównać Czechom w prześladowaniach politycznych i niszczeniu ruchu narodowego nie jest trudno się domyśleć. Ponieważ Polska jest krajem w większości jednolitym rasowo, wyznaniowo i kulturowo, więc nie istnieje poważniejsze zagrożenie terroryzmem i większymi rozruchami społecznymi . Wszystko to jest podyktowane tym, aby zachować swoją pracę i mieć się czym wykazać przed Polakami . Szukają sztucznych zagrożeń, najlepiej wmówić społeczeństwu że problemem są ‘naziści”, zatrzymać kilka osób i stworzyć z nich grupę przestępczą.
Przy okazji ostatnich zatrzymań wyszło na jaw to, że ABW kradło korespondencje i paczki wysyłane Pocztą Polską do podejrzanych.
Sensowny epilog
Miejmy nadzieję, że prokuratura pójdzie po rozum do głowy i zakończy szybko postępowanie, a niezawisły sąd uniewinni prześladowane osoby.
SK
wtorek, 6 kwietnia 2010
Janusz Waluś - Bojownik o wolność
Janusz Waluś wyemigrował z Polski do RPA w roku 1981, przed rozpoczęciem stanu wojennego. Był ślusarzem mieszkającym na Podhalu. W Afryce próbował różnych zawodów, ale zdecydował zająć się polityką. Był zaangażowany w działalność Afrykanerskiego Ruchu Oporu, a następnie zaczął współpracować z Clivem Derby - Lewisem - liderem partii konserwatywnej.
Wszystko zaczęło się w Wielki Piątek 1993 roku na przedmieściach Johannesburga . Wtedy Janusz Waluś dokonał czynu, który dawał mu nadzieje na lepszą przyszłość dla RPA. Zabił czarnego lidera komunistów Chrisa Haniego. Gdy ten wysiadał ze swojego samochodu Waluś zawołał go nie chcąc strzelać mu w tył pleców. Zatrzymano go kilka ulic dalej, podczas rutynowej kontroli. Wraz ze swym przyjacielem Clivem Derby - Lewisem zostali skazani na karę śmierci, jednak gdy ją zniesiono wyrok zmieniono na dożywocie. Przed sądem nie okazali skruchy, ten czyn miał uratować RPA przed bandą czarnych komunistów. Starali się Oni o ułaskawienie przed Komisją Prawdy i Pojednania, ale odrzuciła Ich prośby. W tym samym okresie bez przeszkód zwalniała czarnoskórych terrorystów i pseudo-bojowników o wolność na czele z kultywowanym Mandelą.
Prawdziwym bojownikiem o wolność okazał się Janusz Waluś i jego przyjaciel. Jednak o ich wyczynie nie mówi się w mediach na świecie, to zburzyłoby mit Mandeli i piewców idei "wolnej" RPA . Możemy natomiast usłyszeć wypowiedzi i wywiady o tym jak wojownicy którzy walczyli z apartheidem zabijali żołnierzy i białych obywateli. Janusz Waluś nie zabił Haniego dlatego, że był czarny, ale dlatego, że było komunistą, człowiekiem, który wraz ze swymi koleżkami chciał doprowadzić do ruiny kraj zbudowany rękami Białego Człowieka . Niestety nie powstrzymało to czarnych komunistów. Epidemie, mordy na białej ludności, jeden z najwyższych wskaźników przestępczości - tak dzisiaj wygląda Republika Południowej Afryki po rządami czarnych wyzwolicieli. Można mieć tylko nadzieje, że kiedyś mit Mandeli pryśnie, jednak w obecnych czasach wydaje się to niemożliwe.
Janusz Waluś z bronią w ręku ratował RPA przed komunizmem. Jest on wspaniałym przykładem miłości do kraju i nienawiści do tego czerwonego ustroju. Ujął to doskonale w słowach tuż po ogłoszeniu wyroku: "Oni (Kongres Narodowy) są komunistami, którzy zniszczą ten wspaniały kraj. Zmarnują to wszystko, co zostało z takim trudem zbudowane przez białych. Boli mnie, że to wszystko zostanie zniszczone w imię utopii wielorasowego społeczeństwa, która się tu nigdy nie spełni. Chcieli wolności i demokracji. Za parę lat wolność i demokracja będą jedynymi rzeczami, jakie będą tu mieli. " Jego słowa okazały się znamienne i oddają obraz tego co teraz dzieje się w RPA. Janusz Waluś to patriota, dbający o losy kraju w którym przebywał. Zabił Chrisa Haniego z podniesionym czołem, wiedząc, że ratuje swoją nową ojczyznę przed upadkiem. Był dumny z tego co zrobił, a My Polacy, powinniśmy być dumni, że Nasz rodak walczył za granicą z komunizmem, który tak bardzo doświadczył Polskę.
Cieszy to, że w Polsce o Walusiu pamiętają nacjonaliści, czego dowodem jest m.in ten artykuł. Wiemy, że zasługuje na wielki szacunek. Nigdy nie zostanie przez Nas zapomniany, a głos o Jego bohaterstwie będzie rozbrzmiewał zawsze. Niedawno członek zespołu October 15 wraz z innymi wykonawcami z Europy nagrał płytę na której znajdują się ballady traktujące o Januszu Walusiu. Krążek warty jest polecenia bo i idea przyświecająca jago powstaniu jest wspaniała. Próbkę tego co znajduje się na płycie znajdziecie na stronie zespołu :
http://www.myspace.com/theofficialoctober15 .
TRZYMAJ SIĘ BRACIE ZZA TWARDYCH KRAT!
M.
piątek, 2 kwietnia 2010
3 Sposoby USA na Obalenie "Dyktatury"
środa, 31 marca 2010
Kolejne akcje ABW przeciwko nacjonalistom
Pokazowa akcja, o której zdążyły już poinformować systemowe media, objęła przeszukania sześciu miejsc na terenie województwa dolnośląskiego i lubelskiego. Jak podaje lokalna prasa, funkcjonariusze ABW o godzinie 7 rano weszli do mieszkania mężczyzny z Lublina, używając m.in. granatów hukowych, które obudziły znaczną część sąsiadów. Po godzinie 11 został on wyprowadzony w kajdankach, by następnie zostać przetransportowanym do prokuratury we Wrocławiu, gdzie ma usłyszeć zarzuty.
Los pozostałych zatrzymanych na chwilę obecną nie jest dokładnie znany.
31.03.2010: Według medialnych doniesień, osoby zatrzymane razem z mieszkańcem Lublina pochodzą najprawdopodobniej z Dzierżeniowa (woj. dolnośląskie). Mają im zostać postawione podobne zarzuty.
źródło: www.autonom.pl